Turcja: za czym tęsknię
5/08/2016
/
11
5/08/2016
11
Chociaż sama zastanawiałam się niedawno czego najbardziej brakuje mi tutaj w Turcji i za czym najbardziej tęsknię, to do napisania tego posta zmotywował mnie wpis Ewy z bloga www.dalekoniedaleko.pl - O tęsknocie. Ewa opisała 7 rzeczy, których brakuje jej najbardziej na Zanzibarze, a moja lista zamyka się w 3 punktach.
1. Ludzie, ludzie i przede wszystkim ludzie
Tęsknota za najbliższymi, rodziną, przyjaciółmi, znajomymi, kolegami z pracy jest przytłaczająca i ostatnio jakoś ciężko ją znoszę. Oczywiście dużo pomagają wszelkie internetowe formy komunikacji, ale wiadomo - to nie to samo. Z czasem rozmawia się coraz trudniej, bo mieszkając w innym kraju nie jesteśmy już na bieżąco z wieloma sprawami, którymi żyją nasi znajomi i powoli przestajemy nadawać na tych samych falach.
2. Jedzenie
A właściwie jego dość ograniczony tu wybór: w Turcji je się przede wszystkim biały ser, którego rodzajów jest bardzo dużo, ale w 99% jest on słony. Tęsknię więc za wieloma rodzajami sera: brakuje mi (i mojej rodzinie też) serów żółtych, pleśniowych, typu Almette lub Piątnica, grani, zwykłego twarogu, itp. itd. A poza tym zjadłabym kanapkę z dobrą wędliną i popiła dobrą kawą, bo jednak ta turecka mi nie podchodzi. Zauważyliśmy też, że mimo, iż jedzenie w restauracjach jest tu bardzo popularne, są to lokale jedynie z kuchnią turecką, więc kebabów (chociaż pyszne) mam już trochę dosyć, a na inną kuchnię nie ma co liczyć.
3. Miasto
Świadomie podjęliśmy decyzję, aby żyć poza miastem, bo dzięki temu mamy pierwszy raz w życiu możliwość pomieszkania w domu z dużym ogrodem, ale po wielu latach spędzonych w Warszawie brakuje nam miasta. Kino, sklepy, kawiarnie, koncerty, ruch i gwar, wszędzie blisko - można za tym zatęsknić i mimo, że mamy ciszę, śpiew ptaków o poranku i pierwsze owoce na drzewkach, to tęsknimy za miastem.
A jak jest u Was? Macie coś za czym tęsknicie? Czego obecnie Wam brakuje?
Pozdrawiam,
Magda
Teskniłabym za ludźmi. I może za żółtym serem ;D
OdpowiedzUsuńTak to mogę powiedzieć, że mieszkając na wsi i jeżdżąc do Warszawy na studia to po takim weekendzie mam jej dość. Akurat wracam do domu i już nie mogę się doczekać ;)
Dobrze Cię rozumiem :)
Usuń:)
UsuńPamiętam jak moja siostra przyjeżdżała z Francji, to nie mogła nawąchać się świeżego chleba :) Jednak przyzwyczajenia są silniejsze niż nam się wydaje. A co do białego sera to też by mi go brakowało. Lubię czasami zjeść na śniadanie kanapkę z serem i konfiturami, lub miodem :)
OdpowiedzUsuńO widzisz - chleb, ale razowy! Są tu najróżniejsze rodzaje pieczywa, ale praktycznie wszystkie to białe "buły", tylko o różnych kształtach.
UsuńJa bym chyba najbardziej teskniła za swoimi ulubionymi miejscami ale podziwiam Cię za odwagę i daleką podróż ♥
OdpowiedzUsuńA jeszcze dalsza podróż przed nami...
UsuńAle o tym jeszcze będzie na blogu :)
To czekam!
UsuńO kurcze, za jedzeniem też bym tęskniła :D
OdpowiedzUsuńA z rodziną nie jestem wstanie się pożegnać - jest ona tym co trzyma mnie tu gdzie jestem,
Mi było łatwiej rozstać się z rodziną, bo nie mieszkamy ze sobą, ani nawet zbyt blisko, już od lat. Co z tego - tęsknię i tak :(
UsuńI tak jesteś szczęściarą, że uzbierały Ci się tylko 3 podpunkty!
OdpowiedzUsuńJa prawdopodobnie tak samo miałabym problem z kuchnią. O serach już nie wspomnę, uwielbiam wszelkie pleśniowe, a żółty z ogórkiem na kanapce z rana to moje śniadanie idealne.
Idealnie Cię rozumiem jeśli chodzi o rozmowy na odległość. Miałam w dzieciństwie przyjaciółkę, która przeprowadziła się do Anglii razem z rodzicami. Utrzymujemy kontakt po dziś dzień, jak najbardziej! Ale to już nie to samo, po prostu nie ma o czym rozmawiać, więc piszemy z sobą raz na pół roku obecnie. Za to jak się spotkamy... możemy rozmawiać całymi dniami!